↧
Czytanie w Zgierzu w Stacji Nowa Gdynia
↧
Krzysztof Kleszcz w Radio Łódź
20 czerwca w cyklicznej audycji "Podróże literackie" w Radio Łódź można było usłyszeć moje wiersze i rozmowę ze mną na temat poezji.
Tu można odsłuchać audycji ściągając dwa pliki mp3: https://megawrzuta.pl/filesgroup/9b4c1366b8386e3f20d92d4f14acb1e9.html
Tu można odsłuchać audycji ściągając dwa pliki mp3: https://megawrzuta.pl/filesgroup/9b4c1366b8386e3f20d92d4f14acb1e9.html
↧
↧
Solo, które rozdziawia usta
DAVID GILMOUR "RATTLE THAT LOCK", Sony Music 2015
Z całą pewnością piosenka "Rattle That Lock" przypomniała mi, że lubię Chrisa Rea. Że to Gilmour, byłem zaskoczony. Ta melodyjka grana na francuskich dworcach, jak wezwanie do podróży. A potem jeszcze dwieście razy posłuchałem o rozbijaniu zamka, odrzucaniu łańcuchów. Bo to radiowy utwór, który się nie znudzi. Wezwanie, motywacja. Pora wsiadać, zrobić, co należy. Żegnaj chaosie, zróbmy tu porządek.
70-letni dziś muzyk nagrał płytę, którą spokojnie można postawić ulubionych albumów Pink Floyd. Najpierw nostalgia instrumentalnej introdukcji. Jej tytuł "5 A.M." sugeruje mi, że nie warto tkwić w betach.
Uwielbiam utwór nr 3 - "Faces Of Stone" - te piękne uderzenia w klawisze pianina. Świetne orkiestrowe brzmienia (aranżacje Zbigniewa Preissnera), aż po - co oczywiste - solo, które rozdziawia usta. Tekst - wspomnienie młodości. Z początku myślałem, że to o pierwszej randce, o rodzeniu się miłości na całe życie, ale - jak przeczytałem gdzieś - tekst dotyczy ostatnich rozmów z matką przed jej śmiercią. Jest tu fajny wers : "twój kochanek odszedł, a teraz masz jego zamiennik".
Następny jest "A Boat Lies Waiting" z huśtnięciami łodzi. O pustce, o wielkiej wodzie - dedykowany zmarłemu kumplowi z zespołu.
Zachętą do podjęcia ryzyka - tym zapewne jest "Dancing Right In Front Of Me" z jazzową - zaskakującą - wstawką. Gilmour podjął się tu ryzyka napisania o swojej miłości do dziecka, o trudnej chwili, gdy opuszcza gniazdo i musi sobie radzić samo.
"Any Tongues" trochę chyba za bardzo przypominający "High Hopes" to utwór o bezsilności wobec śmierci młodych ludzi powoływanych do wojska, o bezsilności ojca wobec takiego powołania dla syna.
Instrumentalny - zgadzam się z tytułem - "Beauty" przechodzi w niespodziewaną zmianę klimatu na barowy utwór "The Girl In The Yellow Dress" ewidentnie jazzowy, z fajną partią saksofonu, z dźwiękami kontrabasu i perkusyjnych miotełek - zaskoczenie.
Chórki rozpoczynają "Today", a potem kilka dźwięków i jesteśmy we floydowym niebie. Wiem, że są na tym świecie osoby, które nigdy nie miały okazji zachwycić się "Ciemną stroną Księżyca", płytami: "Atom Heart Mother", "A Momentary Lapse of Reason" czy "Division Bell", dla nich ta płyta to furtka do tych wyjątkowych dźwięków. Ja, znający te płyty doskonale, gdy obejrzałem w telewizji koncert we Wrocławiu zobaczyłem, że mój mistrz ma się dobrze.
Właśnie wróciłem, trochę za szybko, z gór, więc te dźwięku projektują mi w zastępstwie równie wielkie przestrzenie.
Właśnie wróciłem, trochę za szybko, z gór, więc te dźwięku projektują mi w zastępstwie równie wielkie przestrzenie.
↧
Brońcie piękna
THE CULT "HIDDEN CITY", 2016.
Odpalcie płytę od numeru 8: „Deeply Ordered Chaos”. Od słów Jestem Europejczykiem. Niech przejdą was ciarki. To utwór poświęcony ofiarom masakry w Paryżu, wyrażający niepokój wobec kondycji współczesnego świata.
A w ogóle znacie The Cult? Wokalista: Ian Astbury – jeden z najbardziej charakterystycznych rockowych głosów o głosie jak dzwon, następca Jimmiego Morrisona (zastępował go zresztą na jednej z tras The Doors). Najlepsze płyty: „Love”, „Electric”, „Sonic Temple” i „Ceremony” - to stare dzieje lata 80-te i początek 90-tych. Przeboje: "She Sells Sanctuary", "Love Removal Machine", "Edie (Ciao Baby)"... Dla mnie to kultowy zespół i świetnie, że przypomniał o sobie. W tekstach jasny przekaz: Brońcie piękna - w sobie, w świecie. Dbajcie o swoją duszę, miłość.

Znajdziecie na płycie świetne melodie! Genialny na balangę numer 9 - „Avelanche of Light”: prawdziwy hymn do miłości: Wiem, że w tym życiu, wszystko pochodzi od ciebie. Jakaś dzikość unosi ten utwór!
Trochę wolniejszy, ale świetny jest „Dark Energy” o obronie prawdziwego uczucia.„No Love Lost” ma dobry refren, o tym, że gdy serce straci się wiarę, miłość zamienia się w nienawiść, strach w krew i kurz na grobie.
Musi się spodobać nr 5 - „Bird of Paradise”. Wokalista śpiewa tu swoją charakterystyczną manierą, jeden z wersów wyśpiewuje jakby miał zapchany nos. Dzieli się z nami obawami: czy będzie nam dany raj?
Tytułowy „Hidden City” zaczyna się „elektrycznym” riffem, motorycznym beatem i zaczepką wokalisty: Hey... Świetne intro! Nie umiem oprzeć się skojarzeniom do The Doors, a więc wyobrażam sobie hybrydę Iana Astbury'ego i Jima Morrisona, jak narzeka na bankructwo obecnej generacji, wieszczy jej koniec i namawia do opamiętania. Suniemy szybkim motocyklem, zderzenie jest kwestią czasu.
Robi wrażenie „G O A T” - Narastający, brutalny, wzbierający krew w żyłach. ... W teledysku widzimy gościa przygotowującego się do bycia najlepszym na świecie. „In Blood” jest w porządku: dramatyczny, wizyjny (a wizje te krwawe...). W balladzie „Lillies” Astbury sprzedaje nam receptę jak żyć, żeby być szczęśliwym. Jest tu mocarny refren o tym, że mamy wszystko do stracenia i o zamienianiu siniaków w wino.
Nie wszystkie kompozycje są wybitne. Nijaki, choć przyjemnie gra tu gitara, a wokalista robi co może, jest „Dance The Night” o tańczeniu boso. Zdecydowanie słabsza jest końcówka albumu: „Heathen” momentami przypominający Sisters of Mercy z „Vision Thing”, ale potem już zwyczajnie nudny. Podobnie jak ostatni „Sound And Fury” zbyt ckliwy... Już lepiej pomijać ten utwór i zacząć bronić piękna. Już czas.
↧
Nagroda Orfeusz 2015 dla J.M.Rymkiewicza

W finałowej piątce nominowanych znaleźli się, oprócz Jarosława Marka Rymkiewicza: Urszula Honek ("Sporysz"), Artur Nowaczewski ("Kutabuk"), Uta Przyboś ("Prosta") i Ewa Sonnenberg ("Hologramy").
↧
↧
Dzień święty, rok pański. Wszystko jest smakiem, cudem.
KRZYSZTOF BIELEŃ "Błystki wahadłowe", Wydawnictwo Mamiko, Nowa Ruda 2015.
Różne miejsca akcji. Autor to jeden z tych, co „od dziecka mają dryg do roboty”, pracuje za granicą, to jako hydraulik, to przy budowie dachów. I podróżuje. Gdzie go nie było: Włochy, Damaszek, Niger, Hiszpania.
Ale powraca w rodzinne Podkarpacie, tu gdzie, jak pisze: „los się do mnie uśmiechnął: wylosowałem prowincję, gdzie grabię liście w ogrodzie (resztki po zeszłym roku) grabiami, którym brak zębów (...)”To słowo „wylosowałem” przypomniało mi frazę z wiersza Piotra Macierzyńskiego: „wylosowałem Polskę / w pokerze po takim rozdaniu / mówi się pas”. Doceniam sarkazm łódzkiego poety, ale to przy lekturze wierszy poety, który wziął się za bary ze światem, "zdjąłem czapkę z głowy". Ileż frajdy dała mi lektura „Błystek...”! Oto spokój, oto światło. Żadnego użalania się nad sobą, jeśli już to ironia... („uparty matoł”, bo „błogosławieni, którzy umieją śmiać się sami z siebie”). Proste życie – w podróży, pełne pracy i lektur. Czerpanie z niego pełną garścią.
Trudno nie zauważyć erudycji i mądrości. Nie pozazdrościć. Dużo uwagi poświęca się tu szczegółom: nazwom gatunków roślin - jakby to one same już były poezją (bagno górne, wiązówka błotna, wierzba mandżurska, irga, żywotnik), nazwom zwierząt, nazwom własnym miejscowości (np. Kłapówka, Siepietnica nad Olszynką), nazwiska twórców: (Proust, Leonardo, Heraklit, Platon), postaci historycznych (papież Damazy), nazwiska miejscowych (zdun Sychta), postaci z powieści, obrazy znane z muzeów... Wszystko to pojawia się od niechcenia, nagle wśród z pozoru błahych rozmyślań. Jakby autor miał w ręku klucze do wszystkich furtek świata. Ileż szczęścia wynika ze świadomości!
Autor czasem aż upaja się tym co widzi: „słońce zachodząc właśnie, czyli tuż nad ziemią wisząc, ma odcień lekko przypalonej skórki chleba bez kwasu”, „A dzień dziś bezsłoneczny, zaczyna mżyć, więc tym żywiej z dziedzińca / wchodzę do podziemi (niby z dzieła w czerwieni / do dzieła w czerni) (…)”
Inteligent spędza czas na gospodarskich czynnościach, które mu nie tylko nie uwłaczają, ale dostarczają mu pretekstów do przemyśleń: np. giętkie języki płomienia zaczynają mu przypominać żebra łodzi. Wszystko jest smakiem, cudem: „Płaskowyż, jak pod Kolbuszową, nade mną księżyc, jakby zrobiony z tłustego sera, z niebieską pleśnią;”. Liczy się dobrze wykonana praca. Dostarczyć radości może choćby rozłożenie parasola („w pańskim geście, podszytym wdzięcznością / za to, że wciąż jeszcze się jest pionkiem w tej grze.”)
Filozof, erudyta tka frazy skojarzeniami: „Tutejszy wiatr niczym świst miecza nad głową (...)”, utknięcie na lotnisku kojarzy mu się z oczekiwaniem nomadów na koniec zamieci. To wiersze wynikłe z tułaczek po świecie: „Ten syk, zmieszany z wiatrem, przypomina mi tutejszy język, pełen przydechów, chrząknięć, zwarć krtaniowych i ciągłych zadławień przy łykaniu słów (...)” Są bliskie prozie poetyckiej. Mają własny sznyt. Zmuszają do refleksji, uśmiechu, gdy widzi się Szekspira- „jeszcze ranek nie tak blisko” na wędkowaniu. Dwanaście ostatnich ma formę listów, zaczynających się od słów „Bracie, ...”. Uważny czytelnik odnajdzie takie frazy-cymesy: „czuję się tu jak młody bóg, gdy krzątam się po podwórzu, / koszę kosą osty i pokrzywy w sadzie, zbieram upadłe / jabłka pod jabłonią (…) choć coraz gorzej widzę, i to z bliska, / zwłaszcza rządki drobnych liter, ucho igły, koniec i początek / nitki, dziurki guzików, lecz póki co starczy zwiększyć dystans, / by znowu wszystko stało się przejrzyste.”
Gdy czytam „krycie dachów trzciną mnie uskrzydla”, gniotę te wszystkie swoje pretensje do świata, włączam przycisk z napisem „pokora”. „Tuż obok strugaczka, ołówek / kartka papieru w cienkie proste linie, równoległe w stosunku / do siebie.”I od razu mi lepiej.
Przeczytaj też recenzję książki Krzysztofa Bielenia "Wiciokrzew przewiercień"
Przeczytaj też recenzję książki Krzysztofa Bielenia "Wiciokrzew przewiercień"
↧
Manifesty Poetyckie - 22 lipca w tomaszowskiej MBP

W ramach zorientowania się, co to za wiersze, polecam odsłuchanie audycji Radia Łódź z moim udziałem z 20 czerwca.
↧
Śruba i Płaszcz w MBP
MANIFESTY POETYCKIE, MBP w TOMASZOWIE MAZ., 22 lipca 2016
Pisze się także dla takich konfrontacji. Czyta się w niepewności, co pomyśli słuchacz. Czytałem wiersze, które jeszcze nie doczekały się druku, słuchałem później reakcji odbiorców. To cenne i mobilizujące: na tzw. adrenalinie napisałem w tym dniu dwa nowe wiersze!
W wakacyjny piątkowy "wieczór" w pięknej sali MBP znaleźli się chętni na wejście w świat, niełatwej przecież, poezji współczesnej. Wiersze z nowej książki Piotra Gajdy - głównego bohatera spotkania, "Śruba Archimedesa" to - jak sądzę - pewien wysiłek: rozsupłanie metafor, które czasem przerażają, jak te z wiersza "Gięte krzesła", gdzie do weselnej, wesołej (pozornie!) zabawy został przyrównany współczesny świat: "Zaprośmy do gry osobę, o jedną więcej niż jest wokół ustawionych stołków. / Ostatni bliźni, który nie zdąży zająć miejsca, odpada // i zabiera z sobą krzesełko. Żadna strata ani korzyść, skoro sami od dawna jesteśmy jak ono. Zydel, taboret, / podnóżek, siedzenie, praktykabl, siodełko, siodło. // Nie ma takiego określenia, jakim nie można nas przezwać. / Przedmiotu, w którego słojach byłoby równie mało życia, / a przy podobnie wygiętej konstrukcji - aż tak duży udźwig."Wysiłek, który wynagradzany jest później swoistym olśnieniem. Jeśli znacie poezję, która przeszywa celniej, dajcie znać.

O mojej poezji mówiłem, że się zmieniła. Syn, o którymi pisałem w "Ę" ma już 10 lat, "Przecieki z góry" - filozoficzne, metafizyczne - podobnie. Czytając je, myślę: "kiedy to było!" Odświeżyłem dykcję, ale mam nadzieję, że da się rozpoznać "język, który cię nie wystawi". Czuję, że moja nowa poezja jest charakterystyczna, rozpoznawalna. Trochę bezczelna i zarozumiała. Wierzę, że może się podobać, bo trzyma rękę na pulsie, jest bliska życiu. Czy dane jej będzie szybko znaleźć druk? Trzymajcie za to kciuki.
Co właściwie oznaczało słowo "manifesty poetyckie"? Mam wrażenie, że już sama obecność słuchaczy, na przekór rytuałowi piątku, była swoistym manifestem. Na pohybel banałowi egzystencji! Łowienie słów, fraz wciąż jeszcze kogoś obchodzi. "Słowo ma w sobie ratunkowe koło, aureolę, przejście!"
↧
Macham białym wierszem do waszego think tanku

http://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/utwory/macham-bialym-wierszem-waszego-think-tanku/
↧
↧
Zostawić zielone doliny
Nominacja do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej była zaskoczeniem, niewielu bowiem słyszało wcześniej o debiutancie, urodzonym w 1979 roku. Specyficzna to książka i naprawdę ciekawa.Pisana z niezwykłej – obłędnej – perspektywy.
„Siedzę na parapecie okna szpitalnej palarni, / palę tanie papierosy z przemytu i piję kawę.”; „Błądzę myślami poza czasem i przestrzenią, nagle dostrzegam napis wydrapany na framudze: // ego – zmora – tragedia. // Jakbym zobaczył palec Boga piszczący na ścianie / lub siebie ubranego w inną skórę, kości i krew, pochodzącego z nieokreślonej przyszłości, / który odgadł swój los i zamarł w przerażeniu.”
Wiele tu frapujących obrazów: np. w wierszu „Albo nie być”: umysł, który pragnie zgłębić swoją naturę przyrównany jest do bestii, która wgryza się we własny bok. „Cóż za żałosny widok”. Celny tosarkazm, w stronę filozofów, myślicieli, poetów. Jak pisała Emily Dickinson (a śpiewał Maleńczuk): „Ja w moim ja ukryte / To potworność większa / Niż ukryty w mieszkaniu / Zwyczajny morderca”.
Autor nie tylko czyta, ale studiuje Biblię. Wybrał kilka wątków: oto przemawia do nas kamień, który nie został ciśnięty w jawnogrzesznicę, oto tragiczny skutek pomieszania języków, oto rozważania Poncjusza Piłata. Każdy w sedno!
Tytuł książki nieprzypadkowo wskazuje na fizykę jako obiekt zainteresowania. Mamy więc, i Stephena Hawkinga („Podróże w czasie”), i rozważania o przypadkowości, np. w wierszu o zadeptanej mrówce, o względności, o osobliwościach ducha i materii. Przykładem ciekawej poetyckiej konstrukcji jest wiersz „Przełom” - autor wspomina jak zmieniła się interpretacja przyczyn upadku Powstania Warszawskiego oraz jak zmieniła się kondycja finansowa podmiotu lirycznego.
Ujmuje wiersz „Credo” z własną koncepcją Boga („nie przyczyną ale skutkiem / Jest Bóg”). Zostają w pamięci słowa z „Do ciebie” o obojętności wobec odbiorcy tych wierszy: „Nie chcę cię nigdy spotkać / ani poznać twojej opinii.” Nieźle ulepiony jest też wiersz „Trójca” o paradoksie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Mrozek nie boi się opowieści o swoim zaburzonym metabolizmie energetyczno-informacyjnym, nie bez ironii mówi o manii wielkości: „Ja i Ludzkość (…) któreś musi ustąpić / żadne nie chce / a siły są wyrównane”. Zdaje się też, że zrozumiał, że nauka goni w piętkę: „wszystkie równania / mają rozwiązania / lecz nie mają znaczenia”. Dla tragicznych poetów jest tu dziesięć dosadnych wersów z wiersza „Pijacy”. Wszystkim zaś przeznaczona jest taka fraza: „kto ma oczy – niechaj czyta, / kto ma uszy – niechaj słucha, / kto ma rozum – niech mu nie ufa.” Dość brutalnymi słowy do nie lubiących poezji: „Skoro ogranicza cię słowo / porzuć słowo / nie będziesz poetą / lecz któż chciałby być poetą w czasach / kiedy język nie ma nic wspólnego ze smakiem / wyrwij język i stań się niemym wyrzutem / skierowanym do wszystkich”.
Zwykli ludzie „wszystko co mają to niewyszukane pozory, o nic nie pytają i nie pragną żadnej odpowiedzi” tymczasem poeta zakochany jest w echu swoich słów; „Poezja nie jest dialogiem, jest diagnozą. To nie choroba, lecz sposób myślenia i działania.”, „Mój cel, moja wiara, moja świadomość - / uwięzione w mojej frazie za kratą papieru.”, „Twoja rola: zachwyt lub pogarda.”
Przez obłęd do poznania, olśnienia. Kościół i szpital psychiatryczny położone na wzgórzu, gdzieś obok siebie i obok nieba. „Nie zostałem powołany do poznania, / zostałem powołany do błądzenia, / jak każdy zresztą, ale ja nie jestem / każdy, jak każdy zresztą.”; „Śniło mi się, że świat został odwrócony / na nice, mroczniał światłem, a gwiazdy / pałały ciemnością / zaś ludzkie oczy / służyły po to, by ktoś mógł patrzeć / przez nie w człowieka.”
Przejąłem się frazą: „Myślę o sobie jako poecie i czuję się jak ten neandertalczyk, / który cofa się przed doskonalszym – w sztuce przetrwania - / gatunkiem.” Ten z wielkim mózgiem, tragiczny wobec milionów homo sapiens sapiens, nie rozumiejący „festiwali Polsatu” „Pozostawia zielone doliny i kryje się w górskich / jaskiniach.”
↧
Dylan.pl po polsku. U progu czasu, gdy powstał świat

Filip Łobodziński - znany z młodzieńczych ról w filmach "Stawiam na Tolka Banana" i "Podróż za jeden uśmiech", dziennikarz, prowadzący program Xięgarnia, tłumacz (m.in. książek Arturo Pereza- Reverte czy autobiografii Milesa Davisa), muzyk (Zespół Reprezentacyjny), przetłumaczył teksty mistrza i z pomocą wielu muzyków: (m.in. Muńka, Pablopavo, Organka, Marii Sadowskiej) zrealizował projekt Dylan.pl. (skład: Filip Łobodziński, Jacek Wąsowski, Marek Wojtczak, Krzysztof Poliński).
Po wysłuchaniu "Adam dał imiona zwierzętom" (oryginał: "Man Gave Names To All The Animals" z płyty "Slow Train Coming" z 1979r.) jestem pod wielkim wrażeniem i jestem pierwszy w kolejce po płytę.


Na płycie znajdą się piosenki Boba Dylana w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego:
"Subterranean Homesick Blues" (duet z Pablopavo), "Gotta Serve Somebody" (gościnnie Maria Sadowska), "The Times They Are a-Changin'" (duet z Muńkiem), "Maggie's Farm",
"Blowin' in the Wind" (duet z Tadeuszem Woźniakiem), "Tempest", "When the Ship Comes In" (duet z Organkiem), "Black Diamond Bay", "Jokerman", "A Hard Rain's a-Gonna Fall" (gościnnie Martyna Jakubowicz), "It's Alright, Ma (I'm Only Bleeding)", "Ballad of a Thin Man", "Like a Rolling Stone", "Tangled Up in Blue", "Romance in Durango" (gościnnie Maria Sadowska), "Love Minus Zero/No Limit", "Ain't Talkin'", "Isis", "Father of Night", "Mr. Tambourine Man", "Time Passes Slowly", "Love Sick", "Soon after Midnight", "Highlands", "Señor (Tales of Yankee Power)", "To Ramona" i "Every Grain of Sand".
"Subterranean Homesick Blues" (duet z Pablopavo), "Gotta Serve Somebody" (gościnnie Maria Sadowska), "The Times They Are a-Changin'" (duet z Muńkiem), "Maggie's Farm",
"Blowin' in the Wind" (duet z Tadeuszem Woźniakiem), "Tempest", "When the Ship Comes In" (duet z Organkiem), "Black Diamond Bay", "Jokerman", "A Hard Rain's a-Gonna Fall" (gościnnie Martyna Jakubowicz), "It's Alright, Ma (I'm Only Bleeding)", "Ballad of a Thin Man", "Like a Rolling Stone", "Tangled Up in Blue", "Romance in Durango" (gościnnie Maria Sadowska), "Love Minus Zero/No Limit", "Ain't Talkin'", "Isis", "Father of Night", "Mr. Tambourine Man", "Time Passes Slowly", "Love Sick", "Soon after Midnight", "Highlands", "Señor (Tales of Yankee Power)", "To Ramona" i "Every Grain of Sand".
Bardzo dobrą płytę z piosenkami Dylana wcześniej wydała Martyna Jakubowicz (z muzykami Voo Voo). Spodziewam się muzycznej i literackiej uczty.
↧
Poezja na wyciągnięcie... ucha. Poezjomat w Łodzi

Planowane uruchomienie: 23 sierpnia
o godz. 19
Z urządzenia w kształcie peryskopu można będzie usłyszeć wiersze polskich i czeskich współczesnych poetów.
Instalacja autorstwa czeskich literatów skupionych wokół projektu Piána na ulici, była już prezentowana w różnych miastach świata, m.in. w Londynie, Berlinie i Nowym Jorku. Tym razem z inicjatywy Domu Literatury w Łodzi zawita na OFF Piotrkowską i będzie tam do końca października.
Po polskiej stronie pojawią się:
Andrzej Strąk – „Wieczór autorski w Łodzi”
Izabela Kawczyńska – „Na wysokościach, na kolanach, niebo”
Kacper Bartczak – „Organizm i wiersz”
Krzysztof Kleszcz – „Eternity”
Maciej Robert – „Chojny, Komorniki”
Monika Mosiewicz – „Paciamcia”
Piotr Gajda – „Apokryf”
Piotr Grobliński – „x x x (nasze życie jest obliczone…)”
Przemysław Owczarek – „Tramwaj się”
Rafał Gawin – „I już”
Robert Rutkowski – „Grudzień, późny wieczór”
Zuzanna Ogorzewska – „Gra w Bałuty”
Po stronie czeskiej można będzie usłyszeć wiersze, których autorami są:
Radek Malý (przeł. Michal Tabaczynski)
Bogdan Trojak (przeł. Michal Tabaczynski)
Petr Borkovec (przeł. Michal Tabaczynski)
Marie Šťástná (przeł. Zofia Bałdyga)
Jan Těsnohlídek (przeł. Zofia Bałdyga)
Ondřej Buddeus (przeł. Zofia Bałdyga)
Kateřina Rudčenková (przeł. Zofia Bałdyga)
Jonáš Hájek (przeł. Zofia Bałdyga)
↧
On gada. Gada wierszami!
W samym centrum Łodzi przy ul.Piotrkowskiej stanął poezjomat. 23. sierpnia został uroczyście otwarty. Za pomocą przycisku wybiera się poetę, którego wiersza można posłuchać.
Polscy poeci biorący udział w projekcie:
Andrzej Strąk – „Wieczór autorski w Łodzi”
Izabela Kawczyńska – „Na wysokościach, na kolanach, niebo”
Kacper Bartczak – „Organizm i wiersz”
Krzysztof Kleszcz – „Eternity”
Maciej Robert – „Chojny, Komorniki”
Monika Mosiewicz – „Paciamcia”
Piotr Gajda – „Apokryf”
Piotr Grobliński – „x x x (nasze życie jest obliczone…)”
Przemysław Owczarek – „Tramwaj się”
Rafał Gawin – „I już”
Robert Rutkowski – „Grudzień, późny wieczór”
Zuzanna Ogorzewska – „Gra w Bałuty”
Czescy poeci:
Radek Malý (przeł. Michal Tabaczynski)
Bogdan Trojak (przeł. Michal Tabaczynski)
Petr Borkovec (przeł. Michal Tabaczynski)
Marie Šťástná (przeł. Zofia Bałdyga)
Jan Těsnohlídek (przeł. Zofia Bałdyga)
Ondřej Buddeus (przeł. Zofia Bałdyga)
Kateřina Rudčenková (przeł. Zofia Bałdyga)
Jonáš Hájek (przeł. Zofia Bałdyga)
Andrzej Strąk – „Wieczór autorski w Łodzi”
Izabela Kawczyńska – „Na wysokościach, na kolanach, niebo”
Kacper Bartczak – „Organizm i wiersz”
Krzysztof Kleszcz – „Eternity”
Maciej Robert – „Chojny, Komorniki”
Monika Mosiewicz – „Paciamcia”
Piotr Gajda – „Apokryf”
Piotr Grobliński – „x x x (nasze życie jest obliczone…)”
Przemysław Owczarek – „Tramwaj się”
Rafał Gawin – „I już”
Robert Rutkowski – „Grudzień, późny wieczór”
Zuzanna Ogorzewska – „Gra w Bałuty”
Czescy poeci:
Radek Malý (przeł. Michal Tabaczynski)
Bogdan Trojak (przeł. Michal Tabaczynski)
Petr Borkovec (przeł. Michal Tabaczynski)
Marie Šťástná (przeł. Zofia Bałdyga)
Jan Těsnohlídek (przeł. Zofia Bałdyga)
Ondřej Buddeus (przeł. Zofia Bałdyga)
Kateřina Rudčenková (przeł. Zofia Bałdyga)
Jonáš Hájek (przeł. Zofia Bałdyga)
↧
↧
Lśni samorodek
BLUES PILLS "Blues Pills", 2014
Płyta do prywatnych zagłuszeń. Absolutnie genialna. Dużo spóźniony (muzycy zdążyli właśnie wydać nową płytę) przyłączam się do sporego grona fanów szwedzkiej kapeli. Zanim ogarnę "Lady In Gold", opiszę zauroczenie "Blues Pills" z 2014 roku.
Najlepsze na początek! "High Class Woman" zaczyna się motorycznym riffem i pokazem możliwości głosowych wokalistki - uroczej Elin Larsson, zupełnie zjawiskowych! Wrzask! Psychodeliczna oprawa graficzna nieprzypadkowo. Jest tu miejsce na zmianę świadomości - ten odpływający fragment od 1:53... miejsce na tajemną koncentrację, na zawierzenie.
Równie dobry jest "Ain't No Change". Najpierw przyczajenie, a potem cudne narastanie. Odkryliśmy Amerykę, odkryjmy jakąś drugą kolejną! Gitarowe pochody, dudnienie perkusji - tło do zakrzyczenia rzeczywistości, w której chcą byś płacił za powietrze, którym oddychasz.
Trzeci na liście - "Jupiter". Śmieje się, że oto Janis Joplin spotyka Rage Against The Machine. Gadają trochę: "Jowiszu, chcę ci pokazać moją miłość". Dudnienie, ból jelit po połknięciu kosmosu.
"Black Smoke" - początek zapowiada balladę... Ale zaraz zaczyna się senny koszmar, litry wody i szesnaście demonów. Wszystkie lasy płoną, a czarny dym unosi się w powietrzu... Apokaliptycznie, a więc jazgotliwie. Jeździmy walcem drogowym nad pięknym modrym Dunajem.
"River" jest o szukaniu złota w rzece. Cudnie patetyczny hymn, brodzenie w błocie i modlitwa: "Więc zmyj, zmyj ten brud z mojego skarbu"... "Wszystko czego chciałam, by błysk światła był przede mną.". "Och lśnij, mój słodki kruszcu, proszę wyzwól mnie." Skąd ja znam ten motyw? Ach, z własnego wiersza "Kaczawa"! "(...) prostuję palce, gdzie lśni samorodek", ciarki.
Gorycz złamanego serca - dokładnie to jest w "No Hope Left From Me", piękny smutek.
"Devil Man" poznałem z tak zatytułowanej EP-ki. Tamta wersja była bardziej energetyczna. Ta jest miażdżąca. O wściekłości do kogoś kto zawiódł i teraz jest w nim zło... Babka naprawdę się wściekła! Jego serce to czarna dziura!
Ósmy utwór - "Astralplane" - złość na świat wyrażona najdosadniej: "Weź mnie z tego straszliwego miejsca", "moja krew zamarza", "padam na kolana, to twoja ostatnia szansa, by dać mi znać"...
Przyzwoicie buja "Gypsy" - słyszę tu fascynację Jimim Hendrixem ("Fire")... "Jestem Cyganką i mam to gdzieś."
I wreszcie piosenka o "Słoneczku" - taka na uspokojenie, że trzeba lśnić, choćby góry się waliły, a ocean wylewał. Jestem spokojny o Słoneczko. Będzie lśniło - Elin śpiewa bardzo przekonująco.
Równie dobry jest "Ain't No Change". Najpierw przyczajenie, a potem cudne narastanie. Odkryliśmy Amerykę, odkryjmy jakąś drugą kolejną! Gitarowe pochody, dudnienie perkusji - tło do zakrzyczenia rzeczywistości, w której chcą byś płacił za powietrze, którym oddychasz.
Trzeci na liście - "Jupiter". Śmieje się, że oto Janis Joplin spotyka Rage Against The Machine. Gadają trochę: "Jowiszu, chcę ci pokazać moją miłość". Dudnienie, ból jelit po połknięciu kosmosu.
"Black Smoke" - początek zapowiada balladę... Ale zaraz zaczyna się senny koszmar, litry wody i szesnaście demonów. Wszystkie lasy płoną, a czarny dym unosi się w powietrzu... Apokaliptycznie, a więc jazgotliwie. Jeździmy walcem drogowym nad pięknym modrym Dunajem.
"River" jest o szukaniu złota w rzece. Cudnie patetyczny hymn, brodzenie w błocie i modlitwa: "Więc zmyj, zmyj ten brud z mojego skarbu"... "Wszystko czego chciałam, by błysk światła był przede mną.". "Och lśnij, mój słodki kruszcu, proszę wyzwól mnie." Skąd ja znam ten motyw? Ach, z własnego wiersza "Kaczawa"! "(...) prostuję palce, gdzie lśni samorodek", ciarki.
Gorycz złamanego serca - dokładnie to jest w "No Hope Left From Me", piękny smutek.
"Devil Man" poznałem z tak zatytułowanej EP-ki. Tamta wersja była bardziej energetyczna. Ta jest miażdżąca. O wściekłości do kogoś kto zawiódł i teraz jest w nim zło... Babka naprawdę się wściekła! Jego serce to czarna dziura!
Ósmy utwór - "Astralplane" - złość na świat wyrażona najdosadniej: "Weź mnie z tego straszliwego miejsca", "moja krew zamarza", "padam na kolana, to twoja ostatnia szansa, by dać mi znać"...
Przyzwoicie buja "Gypsy" - słyszę tu fascynację Jimim Hendrixem ("Fire")... "Jestem Cyganką i mam to gdzieś."
I wreszcie piosenka o "Słoneczku" - taka na uspokojenie, że trzeba lśnić, choćby góry się waliły, a ocean wylewał. Jestem spokojny o Słoneczko. Będzie lśniło - Elin śpiewa bardzo przekonująco.
↧
Nagroda Literacka Gdynia 2016 - wśród nagrodzonych Klicka i Książek

W kategorii eseistyka otrzymał ją Michał Książek za esej „Droga 816” (Fundacja Sąsiedzi, Białystok). W kategorii poezja uhonorowano Barbarę Klicką za tom poetycki „Nice” (Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu). W kategorii proza Nagrodę wręczono Maciejowi Płazie za zbiór „Skoruń” (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa). W kategorii przekład na język polski Nagroda przypadła Annie Wasilewskiej za nowe tłumaczenie „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Jana Potockiego (Wydawnictwo Literackie, Kraków).
↧
O moich dwóch książkach w felietonie Izabeli Fietkiewicz-Paszek
Felieton Izabeli Fietkiewicz-Paszek w najnowszym "Elewatorze" (3/2016)
Znalazł sposób, by z układania liter w wersy uczynić coś ważnego. Krzysztof Kleszcz.
Wymyśliłem sobie, że słowa
mogą zmienić moje życie
i okazało się, że miałem rację.
Poetycki Tomaszów Mazowiecki kojarzy się w pierwszej chwili (pomijając „Przy okrągłym stole” Tuwima) z Krzysztofem Kleszczem, Piotrem Gajdą i Tomaszem Bąkiem. Z poezją Krzysztofa Kleszcza (rocznik 1974) spotkałam się i polubiłam wiele lat temu na internetowych portalach, www.poezjapolska.pl i www.nieszuflada.pl. Jego przejście z Internetu „na papier”, czyli tom pt. Ę (Kwadratura, Łódź 2008), zostało dostrzeżone w Kutnie przez jury konkursu „Złoty Środek Poezji" na najlepszy debiut poetycki 2009 roku. Po 4 latach ukazała się kolejna książka pt. Przecieki z góry (Kwadratura, Łódź 2012). Kleszcz, trzykrotnie nominowany do nagrody głównej Konkursu im. Jacka Bierezina, nagradzany w wielu turniejach i konkursach, obecny w prasie literackiej i w antologii łódzkich debiutantów Na grani (SPP o. w Łodzi, Łódź 2008), aktywny jako felietonista łódzkiego kwartalnika literackiego Arterie, a także na blogu (prowadzonym początkowo wraz z Piotrem Gajdą) www.bialafabryka.blogspot.com– wciąż jeszcze, mam wrażenie, nie jest wystarczająco dobrze rozpoznany i czytany.
W swojej pierwszej książce poeta „wypisał się” z trzech silnych pragnień: Ę, podzielona na trzy części; zgodnie z ich tytułami (Drzewo, Dom i Syn) wiersze skupione są wokół tych symbolicznych, niejako archetypicznych i uniwersalnych potrzeb, a jednocześnie są bardzo osobistym zapisem codzienności. Najmocniej wybrzmiewają teksty o dziecku: oczekiwanie („Pięć lat ze słowem proszę. Pisanie ogonka w ę/ z nieśmiałością, z przyzwyczajenia” [Proszę]), euforia („Nagle kolorowo od czarno-białego zdjęcia. / Ja – nad głową mam świetlistą aurę, ty – ciągle głodna / lub śpiąca. Opowiadam bajkę, która ma dwa centymetry. / Samo żyli długo i szczęśliwie” [USG]), wreszcie radość z narodzin i pierwszych wspólnych lat („Królu mój, w foteliku samochodowym / z grzechoczącym berłem, tego się nie da / zapisać. Wciskam Shift, a ciągle zaczynam od małej” [Trójniak]). Ojcostwo jest najważniejszym doświadczeniem, z jednej strony naturalnym, z drugiej – mistycznym. I zgodnie z zapowiedzią w pierwszym wierszu jest w poezji Kleszcza dzięki tej ambiwalencji wiele zadziwienia – światem, jego skomplikowaniem i oczywistością, która dociera w pełni i pozwala na zachwyt dopiero, jeśli spróbujemy być bliżej natury, „prościej”. Jak ogrodnik, który „krząta się i dziwi, dziwi się i kawę / pije – patrząc, a patrzy pod światło” [Początek]. Dopiero ta perspektywa pozwala widzieć sprawy „jasnymi” i widzieć je „jasno”.
Po debiucie Krzysztofa Karol Maliszewski pisał: „szczery i wrażliwy opowiadacz z prawdą w głosie i dziwną czystością wyrazu, siłą i świeżością frazy przypominającą swą energią wczesnego Podsiadłę. Cieszę się z takich poetów, przypominają, że warto wierzyć w poetycko udane schadzki z rzeczywistością”[„Topos" nr 3 (106) /2009]. I pierwsze skojarzenie przy lekturze drugiej książki Krzysztofa Kleszcza pt. Przecieki z góry– to właśnie KraJacka Podsiadły oraz Geometria wody Sławomira Kuźnickiego. Woda sączy się przez niemal wszystkie wiersze, żywioł jest wszechobecny – w postaci lodu, mgły, mżawki, pary, błota, piany, oceanu, rzeki, jeziora. Ale nawet jeśli nie wprost, to mamy wszelakie akcesoria wodne: meandry, klif, fosa, list w butelce, mielizna, nurt, plaża, szanty, pokład, zacieki na suficie, statki, przypływy, wycieraczki, wodorosty. Misterna, wielopiętrowa i konsekwentna konstrukcja łączeń (mostów?) między wierszami. Woda, symbol płodności, oczyszczenia, życia w ogóle, a przecież jako substancja bez raz ustalonego kształtu – także zmienności, przemiany, różnorodności form, przez to cykliczności życia, powtarzalności. Ale i zniszczenia, zagłady (motto: „Płyń, płyń Noe i żyj, a utop to, kim byłeś”. Spięty) – po której może przyjść nowe, lepsze. A czasem nie lepsze: „Plażowy grajdoł to idylla, dopóki nie zobaczysz, / że wszystkie ślady stóp to jeziorka szlamu” [Kurort].
Pośród tej bardzo solidnie zagospodarowanej symboliki – jest miejsce i na tytułowe, idiomatyczne przecieki z góry – niepokojący, nie do końca legalny dostęp do tajemnicy? Trudno oprzeć się pokusie hipotezy: może za wodną metaforą stoi jakaś fobia? Tym bardziej, że topos wody przeplata się tu z innym mocnym motywem: ze snem, idealnym środowiskiem, idealną pożywką dla ukrytych lęków. Ale to pewnie zbyt daleko idąca teza.
Warto odnotować, że obydwie książki są doskonale zilustrowane. Niezwykłe prace Marzeny Łukaszuk nie tylko dopełniają i w sposób daleki od dosłowności obrazują wiersze Krzysztofa Kleszcza – połączenia słów i obrazów pozwalają wejść w tę poezję o krok dalej. A wejść naprawdę warto.
Tytuł i motto felietonu zaczerpnięte z wywiadu Marcina Balczewskiego z Krzysztofem Kleszczem
15.07.2016
↧
Nagroda Kościelskich dla Macieja Płazy za "Skoruń"


↧
↧
Modyfikowanie kanonu
TACO HEMINGWAY "WOSK", 2016
Tytułowy utwór, zaczynający się dość groźnie, to autoprezentacja - zwierzenia gościa, który awansował do ekstraklasy, jego płyty leżą w Empiku, koncerty się sprzedają. Na tle niskich basowych dudnień, bardzo dobrze sklejona, dobrze podana, szybko wypowiadana opowieść o tym, gdzie jestem, co czuję. Co ciekawe sporo tu obaw i dominują minorowe nastroje. "Mam dwadzieścia sześć lat i się czuję staro / Już nie palę, bo mnie zawsze płuca kłują rano", "Jestem głosem pokolenia, które nie ma nic do powiedzenia / Mimo to relacjonuje wszystko / Wszystkie posiedzenia, każde wyjście, kino, szybkie piwo / Jeszcze szybszą miłość / Za tą szybką zbitą krążą oczy jak po osi Ziemia". Ech, podoba mi się styl, koronkowe frazy, brzmienia. Pełen szacunek!
Drugi utwór "BRX" - o podróży po Brukseli. Lęki po zamachach terrorystycznych zestawione z marzeniami o karierze hiphopowej, przynoszą zmianę planów: "już nieprawdą jest, że chciałbym mieć 6 zer"... Oprócz niepokoju, jest tu sporo tęsknoty za spokojem. Jakby od niechcenia wypowiedziany jest tu genialny fragment: "Nie chcę być nowym Tupakiem, chcę być nową Nosowską. Przyszłość leży w mojej krtani, składam mową horoskop."
Trzeci kawałek rozpoczyna intro wzięte z filmu z Kaliną Jędrusik "Lekarstwo na miłość" (te pomysły z dialogami z czarno-białych filmów są rewelacyjne). Przy okazji koniecznie obejrzyjcie gangsterów uczących się angielskiego, film jest na YouTube - fragment zaczyna się od 15:36. W tekście - zmyślny tekst z mantrą "szczerze mówiąc", pełen humoru, językowych przejęzyczeń, z zabawnymi beatami i chrząknięciami "o!".
"Wiatr" - jest szybszy, pogodniejszy. Szybko wyrzucany tekst przynosi jednak dość duszne refleksje o"świecie, ścielącym się trupem". Fajne wersy o specyficznym wyobcowaniu: "Dwudziestolatków całych biega stado / Właśnie powiedzieli 'pa' swoim dziekanatom", równie fajne wyznanie miłosne: "Patrzę na twe obojczyki, tak mi sierpień minie"...
"515" - o tym, że spokój ducha cenniejszy niż celebrycka gonitwa, no i znów o zakochaniu ("Oprócz tego jakieś sto tysięcy książek na półce / I szczerze mówiąc zobaczywszy je się zakochałem") i o przygodach alkoholowych.
"Koła" z gościnnym dialogiem od Dawida Podsiadło ("Że kwadraty i trójkąty robią tyle koła") o obsesji robienia coraz większej kasy i o strachu, że można nie zauważyć "żarówki spalonej przez złoty klosz". Czy lekiem na tę obsesję było opublikowanie tej epki za zupełną darmochę? "Pierd**ę kasę z empetrójek, przychodź na koncerty / Zależy mi, żebyś znał te teksty, jak się zna kolędy". Odważny gest. Oto nowa koncepcja sztuki, tak się modyfikuje kanon!
Przeczytaj też recenzję płyty "Umowa o dzieło" Taco Hemingway'a
Epka "Wosk" udostępniona za free na prywatnej stronie internetowej utwierdza mnie w przekonaniu, że hiphopowy flow Taco Hemingwaya wciąż jest interesujący. Wciąż pełno w nim ciekawych fraz, skojarzeń. Te sześć utworów odtworzyłem naprawdę sporo razy z dużą przyjemnością. Zatem to udana kontynuacja bardzo dobrych płyt "Trójkąt warszawski" i "Umowa o dzieło".
Tytułowy utwór, zaczynający się dość groźnie, to autoprezentacja - zwierzenia gościa, który awansował do ekstraklasy, jego płyty leżą w Empiku, koncerty się sprzedają. Na tle niskich basowych dudnień, bardzo dobrze sklejona, dobrze podana, szybko wypowiadana opowieść o tym, gdzie jestem, co czuję. Co ciekawe sporo tu obaw i dominują minorowe nastroje. "Mam dwadzieścia sześć lat i się czuję staro / Już nie palę, bo mnie zawsze płuca kłują rano", "Jestem głosem pokolenia, które nie ma nic do powiedzenia / Mimo to relacjonuje wszystko / Wszystkie posiedzenia, każde wyjście, kino, szybkie piwo / Jeszcze szybszą miłość / Za tą szybką zbitą krążą oczy jak po osi Ziemia". Ech, podoba mi się styl, koronkowe frazy, brzmienia. Pełen szacunek!
Drugi utwór "BRX" - o podróży po Brukseli. Lęki po zamachach terrorystycznych zestawione z marzeniami o karierze hiphopowej, przynoszą zmianę planów: "już nieprawdą jest, że chciałbym mieć 6 zer"... Oprócz niepokoju, jest tu sporo tęsknoty za spokojem. Jakby od niechcenia wypowiedziany jest tu genialny fragment: "Nie chcę być nowym Tupakiem, chcę być nową Nosowską. Przyszłość leży w mojej krtani, składam mową horoskop."
Trzeci kawałek rozpoczyna intro wzięte z filmu z Kaliną Jędrusik "Lekarstwo na miłość" (te pomysły z dialogami z czarno-białych filmów są rewelacyjne). Przy okazji koniecznie obejrzyjcie gangsterów uczących się angielskiego, film jest na YouTube - fragment zaczyna się od 15:36. W tekście - zmyślny tekst z mantrą "szczerze mówiąc", pełen humoru, językowych przejęzyczeń, z zabawnymi beatami i chrząknięciami "o!".
"Wiatr" - jest szybszy, pogodniejszy. Szybko wyrzucany tekst przynosi jednak dość duszne refleksje o"świecie, ścielącym się trupem". Fajne wersy o specyficznym wyobcowaniu: "Dwudziestolatków całych biega stado / Właśnie powiedzieli 'pa' swoim dziekanatom", równie fajne wyznanie miłosne: "Patrzę na twe obojczyki, tak mi sierpień minie"...
"515" - o tym, że spokój ducha cenniejszy niż celebrycka gonitwa, no i znów o zakochaniu ("Oprócz tego jakieś sto tysięcy książek na półce / I szczerze mówiąc zobaczywszy je się zakochałem") i o przygodach alkoholowych.
"Koła" z gościnnym dialogiem od Dawida Podsiadło ("Że kwadraty i trójkąty robią tyle koła") o obsesji robienia coraz większej kasy i o strachu, że można nie zauważyć "żarówki spalonej przez złoty klosz". Czy lekiem na tę obsesję było opublikowanie tej epki za zupełną darmochę? "Pierd**ę kasę z empetrójek, przychodź na koncerty / Zależy mi, żebyś znał te teksty, jak się zna kolędy". Odważny gest. Oto nowa koncepcja sztuki, tak się modyfikuje kanon!
Przeczytaj też recenzję płyty "Umowa o dzieło" Taco Hemingway'a
↧
Nagroda Nike dla Bronki Nowickiej

Zbiór czterdziestu jeden krótkich poetyckich opowieści. „Nakarmić kamień” to portrety rzeczy i ludzi, wypełnione szacunkiem zarówno wobec tego, co żywe, jak i nieożywione, gdzie każdy człowiek oraz każdy przedmiot skrywa w sobie szereg emocji i wspomnień, gdzie kwestionuje się i podważa zastałe hierarchie.
„Nie pragnę, żeby martwe rzeczy były żywe. Chciałabym, żeby żywi ludzie byli mniej martwi. O tym jest dla mnie ta książka” – mówiła o nagrodzonym dziele autorka. Bronka Nowicka urodziła się w 1974 roku. Jej pola inspiracji i twórczości to intermedia, język i obraz w ruchu. Jest reżyserką i scenarzystką, absolwentką łódzkiej Filmówki i ASP w Krakowie.
O tym, kto zostanie laureatem tegorocznej Nagrody Nike, zadecydowało jury w składzie: Piotr Bratkowski, Tomasz Fiałkowski (przewodniczący), Irena Grudzińska-Gross, Rafał Marszałek, Stanisław Obirek, Maria Anna Potocka, Paweł Rodak, Andrzej Werner, Maria Zmarz-Koczanowicz.
Pozostałymi książkami-finalistkami 20. edycji Nagrody Nike były: „1945. Wojna i pokój” Magdaleny Grzebałkowskiej, „W lodach Prowansji. Bunin na wygnaniu” Renaty Lis, „Którędy na zawsze” Piotra Matywieckiego, „Uprawa roślin południowych metodą Miczurina” Weroniki Murek, „Skoruń” Macieja Płazy i „Tatuaż z tryzubem” Ziemowita Szczerka.
Nagrodę czytelników „Gazety Wyborczej” otrzymała Małgorzata Grzebałkowska za reportaż „1945. Wojna i pokój”.
↧
Kwadra-tura w Piotrkowie.
W piątek i w sobotę uczestniczyłem w II Forum Grup Poetyckich Województwa Łódzkiego „Kwadra-tura”.
Idea integracji środowiska poetów to idea ze wszech miar słuszna. Organizator - Łódzki Dom Kultury stanął na wysokości zadania! Poeci z okolic Łodzi spotkali się w przepięknym miejscu - piotrkowskim Centrum Idei Ku Demokracji. Oprócz poezji był też koncert jazzowy - Doroty Miśkiewicz. Zostałem zaproszony do jurorowania i razem z "kwadraturowymi" poetami: Arletą Cłapą i Rafałem Gawinem wybieraliśmy najlepsze wiersze. Po wysłuchaniu 24 wierszy przyznaliśmy nagrody: Rafałowi Ziębie, Janowi Rojewskiemu, Annie Baśnik i Marcinowi Kurcbuchowi oraz 6 wyróżnień: Kacprowi Płusie, Agnieszce Skolasińskiej, Paulinie Zawiei, Zdzisławowi Dziubeckiemu, Joannie Chachule i Joannie Antoniów-Banach.
Wiersze to nie zabawa - to ważna sprawa, ale liczy się też to co między wierszami. - Tak sobie kombinowałem, wierząc, że będą kolejne spotkania.
↧