PATTI SMITH “Poniedziałkowe dzieci”, tłum. Robert Sudół, Wyd. Czarne, Wołowiec 2012
Matka chrzestna wszystkich wokalistek rockowych (na pewno mojej ulubionej PJ Harvey) w „Poniedziałkowych dzieciach” zwierza się i obnaża. Opisuje historię swej miłości doRoberta Mapplethorpe’a, artysty malarza i fotografa, który zmarł na AIDS w 1989r.
Warto poznać drogę jaką przeszła, realizując credo: „Będę artystką. Pokażę na co mnie stać”. Urodzona w poniedziałek jest silna, zdeterminowana. Kocha na zabój, nawet gdy jej ukochany wybiera narkotykowy odjazd, stacza się w świat płatnej miłości homoseksualnej, w chore bluźniercze wizje artystyczne.
Przejmująco brzmi już początek tej historii, gdy jako dziewiętnastolatka zaszła w ciążę. „Spełnię swój obowiązek i będę silna i zdrowa.” – postanawia, że skoro nie da rady wychowywać dziecka, odda je do adopcji małżeństwu pragnącemu dziecka.
Jej historia fascynuje i wciąga, gdy pisze o biedzie, czasie, gdy jadła chleb z sałatą – „Prawdziwe więzienne śniadanie, ale my jesteśmy wolni.”, gdy spała na palcie, w którym cały dzień chodziła, choć było ciepło, gdy nie imała się różnych zajęć, by przetrwać w wielkim mieście, gdy zwiedzała sama wystawę obrazów, bo nie stać jej było na bilety dla dwojga... Ujmujący jest dziki klimat tej książki. Bycie artystką, poetką okazuje się piętnem i szczęściem.
Polecam zanurzenie w świat „nowojorskiej bohemy”, najlepiej przy dźwiękach muzyki autorki. Ciągle brzmiała mi przy lekturze wyjątkowa fraza z „Dancing Barefoot”: „Here I go and I don’t know why”.
„- Cześć siostro. Jak sytuacja?
- Tu na Ziemi czy w kosmosie?”
„Z początku LSD działało łagodnie, więc poczuł rozczarowanie, bo zażył więcej niż zwykle. Przekroczył stadium wyczekiwania i nerwowego ożywienia. Uwielbiał to uczucie. (...) Wykonał dwa rysunki, pajęcze i amorficzne. Zapisał słowa, które widział, i natychmiast poczuł doniosłość tego, co zanotował: „Zagłada wszechświata, 30 maja ‘67”.
Dobre, pomyślał trochę smutno. Smutno, bo nikt nie zobaczy tego, co on widział, nikt nie zrozumie. Przywykł do tego uczucia.”